Nie trzeba mieć tygodnia urlopu, wystarczy bak ropy.
Dwa dni 388 km, kilka rzek.





I jeszcze chwila refleksji, bo można całe życie mieszkać w Warszawie i nie widzieć jak blisko jest do Treblinki.
Bo są takie miejsca, koło których nie umiem przejechać, w których zostało 800 tysięcy moich sąsiadów, których nie miałam okazji poznać… Nie wypada tych miejsc mijać obojętnie, zwłaszcza, że w weekend byliśmy tylko my i starsze małżeństwo.
To tylko 100 km od Warszawy, koło Małkinii. Bilet do muzeum kosztuje 6 zł, a skromną wystawę otwierają jak ktoś przyjeżdża na parking.
Jedźcie położyć kamyk.
ALE GŁUPIO NAPIAŁAM przy zdjęciu rampy, wstyd. Hciałam powiedzieć ALE FAJNE ZDJĘCIA.
Ciebie nie podejrzewam o heheszki z rampy, serio.
Dzięki. To mój telefon całkiem przyzwoite zdjęcia robi.
Mając porównanie – mniej „popularne” (Chryste, aż chrzęści w zębach takie określenie) obozy a Auschwitz – myślę sobie, że może to i lepiej dla odwiedzających te pierwsze? Spokojna okazja do skupienia i refleksji kontra robiący sobie selfie amerykanie i rozbrykane wycieczki szkolne.
Właśnie szukałam dobrego słowa, bo też mam takie wrażenie. Chyba „mniej znane” jest trochę lepsze. A „rzadziej odwiedzane” całkiem dobre.
Na mnie największe wrażenie zrobił Bełżec.
Inna rzecz, że Treblinka, Bełżec czy Chełmno są zrównane z ziemią, bo to były jednak obozy zagłady, nie koncentracyjne.
Niemniej uważam, że obowiązkowo. A rozbrykane wycieczki bym po prostu wypraszała.
Nie wiedziałem nic o tym pomniku Korczaka i jego dzieci..
Nie wiedziałem też,że Treblinka jest tak blisko od Warszawy.Pojedziemy tam aby położyćkamień.
Wstyd, ale ja też nie wiedziałam.
Myślałam, że lubelskie, jak Majdanek.
A to serio nad Bugiem, koło Małkinii.
Wstyd jak cholera.