Lubię wracać w dziwne miejsca.
Zimną wiosną 1991 przyjaciel zawiózł mnie do Srebrnej Góry.
– Musisz zobaczyć te wiadukty! – mówił.
W tym roku w czerwcu byłam tam kolejny raz, tym razem kamperem z rowerami. I nie chciało mi się liczyć ile lat minęło odkąd przyjechałam tam po raz pierwszy. Dzisiaj policzyłam – dwadzieścia trzy.
Mosty się chyba zmieniły bardziej niż ja. A na pewno zmieniła się technologia, pierwsze zdjęcia w rządku, te z 1991, były robione na srebrowej kliszy, wywoływane w piwnicy w koreksach, a odbitki tłukłam po nocach, zamiast się uczyć do kolokwium.
Jakbyście byli na Dolnym Śląsku, koniecznie jedźcie pochodzić po wiaduktach kolejki sowiogórskiej. Warto i teraz i za 23 lata.