Nowy dzień, nowa przygoda
Nie da się, żeby było normalnie, tak jak nie da się przejechać kamperem, który ma 3,05 pod rosochatą gałęzią, której mocno agresywne części wiszą na wysokości dwóch metrów z kawałkiem. Jedynym wyjściem wtedy jest wysłanie jednego z członków załogi na dach, żeby podniósł gałąź i ochraniał solar z okablowaniem, dwa kominki odprowadzające spaliny z ogrzewania i skrzynię na krzesełka turystyczne.
Naprawdę nie wiem co bym zrobiła, gdybym miała dziecko, które odmówiło by jechania na dachu samochodu i trzymania gałęzi. No, doprawdy, nie wiem.
Uważny obserwator dostrzeże wśród gałęzi, stojącego na dachu kampera, nastolatka.